PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=74}

Joe Black

Meet Joe Black
7,6 277 488
ocen
7,6 10 1 277488
5,9 25
ocen krytyków
Joe Black
powrót do forum filmu Joe Black

Z końcówki wynika, że to ten gość z kawiarni do niej wrócił, a ona jakoś nie miała nic przeciwko.
Przez cały film postrzegałam to tak, że była zauroczona tym z kawiarni, ale to w Śmierci się
zakochała. Ale po zakończeniu widzę to na trzy sposoby.
1. potwierdza się całkowicie to, że ona wcale się w Śmierci nie zakochała, tylko to faktycznie był
"ciąg dalszy" sytuacji w kawiarni, tak jak powiedział jej ojciec
2. Susan podobało się zarówno, jak w tym ciele była Śmierć jak i prawdziwy właściciel. Czyli
może Susan przyciągało to ciało i pokochałaby każdego, kto w nim jest i zachowuje się w miarę
normalnie?(czyli tak naprawdę nie kochała żadnego z nich do końca) W końcu nie przeszkadzało
jej, że nic nie wie o Joe
3. kochała ich obu tak samo, co jest totalnie beznadziejne i romantyzmu w tym mniej więcej zero

ocenił(a) film na 8
Sheilad

Nad tym samym się ostatnio zastanawiałam. Po tekstach w końcowym dialogu w stylu "chłopak z kawiarni" czy "szkoda że nie będziesz miał okazji poznać mojego ojca" wywnioskowałam, że zrozumiała iż ma do czynienia z dwiema różnymi osobami. Mimo to nie przeszkadzało jej to. Czyli wychodzi na to, że interesuje ją jedynie wygląd zewnętrzny mężczyzny, nie zaś jego osobowość. Cały film mi się podobał, jednak zakończenie odarło go z romantyzmu i trochę także z sensu... A może myślała że ma schizofrenię? Otwarte zakończenie, lecz trochę dziwne ;)

ocenił(a) film na 7
Zajka91

No tak, niektorzy nawet wymyslaja ze to Smierc do niej powrocil i chcial ja tylko sprawdzic, ale jak dla mnie to jest juz nadinterpretacja. W sumie w schizofremie tez ciezko mi uwierzyc

Tak czy inaczej nienawidze tego zakonczenia. Jest okropne. Zepsulo mi caly film, a tak mi sie podobal :(

ocenił(a) film na 8
Sheilad

Gdybym była na miejscu tej kobiety łatwiej byłoby mi uwierzyć w chorobę psychiczną niż w to że śmierć pożyczyła ciało mężczyzny a później mu je oddała ;) Trochę wyglądało to tak jakby scenarzysta miał dobry pomysł na film, jednak bez koncepcji zakończenia. Jakby pisał to szybko na kolanie.

ocenił(a) film na 7
Zajka91

Albo jakby na sile chcial zrobic happy end. Z duzym prawdopodobienstwem mozna powiedziec, ze Susan bedzie szczesliwa (gratulacje dla niej ;/) Jedyna osoba ktora pozostaje pokrzywdzona jest niestety Smierc

No moze faktycznie tak uznala, ale w sumie mozna tylko gdybac. Wtedy jej wizerunek w moich oczach by sie poprawil ;P

ocenił(a) film na 7
Zajka91

Tak po zastanowieniu to gdyby zakończenie było takie, że on po prostu znika razem z jej ojcem, to wyszłoby na to, że Śmierć skrzywdził Susan. To zakończenie byłoby oczywiście sto razy lepsze, ale jednak mogłoby się pojawić sporo pretensji do Śmierci

ocenił(a) film na 8
Sheilad

No tak, to by było bardziej logiczne zakończenie, lecz bez happy endu. A autorzy chyba na to się uwzięli ;) W sumie nawet przywrócenie życia chłopakowi z kawiarni mogłoby nieźle wypaść, gdyby ten pomysł był lepiej dopracowany. Przykładowo wypadek samochodowy Parrisha i Śmierci - pierwszy umiera a drugi dochodzi do siebie (jako chłopak z kawiarni), jednak ma luki w pamięci... Nie wiem, cokolwiek, ale nie że kobieta spotyka chłopaka, który nagle zmienia zupełnie swój charakter, a potem ni stąd ni zowąd znów zachowuje się jak w pierwszym dniu. A ona mimo zauważenia tego "szczegółu" nie widzi w tym problemu ;)

ocenił(a) film na 7
Sheilad

Kto powiedział, że to że obu ich kochała oznacza, że kochała ich tak samo? :)

ocenił(a) film na 7
Amagi

Ja :P Ale masz racje, oczywiscie nie musialo tak byc. Jednakze nawet gdyby faktycznie ktoregos kochala bardziej, moja opinia o romantyzmie takiej sytuacji pozostaje niezmienna ;)

ocenił(a) film na 8
Sheilad

Zakończenie jest najlepszą częścią filmu. Zamknięte, film kompletny.

Susan przecież już na przyjęciu dowiedziała się, że ten facet z kawiarni jest gdzie indziej. Czuła też, że patrzy w oczy Śmierci, którą i tak kochała.
Śmierć się natomiast dowiedziała, że ona cały czas miała przed oczami poranek w kawiarni.
Widziała, kiedy Śmierć odchodzi wraz z jej ojcem, przeczuwała co to znaczy. Kiedy Pitt się pokazał, miała nadzieję, że Śmierć jednak została, jednak już po paru jego słowach, wiedziała że to facet z kawiarni. Teraz była przekonana, że Śmierć odeszła razem z jej ojcem.
Przyjęła to i wiedziała, że kocha/pokocha faceta z kawiarni, bo to od niego się zaczęło.
Śmierć dała Susan najpiękniejsze, co mogła dać. Przezwyciężyła swój egoizm i okazała jej prawdziwą miłość nie zabierając Susan ze sobą. Nie mówiąc, o powrocie faceta z kawiarni, który na pewno będzie ją kochał i da jej szczęście.
Proste i piękne, imo nie ma tu nic do dysputy.

ocenił(a) film na 7
Deton

Ok, to ladnie brzmi, ale w praktyce trzeba tez pomyslec o Smierci (bo wiadomo, ze Susan bedzie szczesliwa, ale nie tylko wokol niej kreci sie ta historia). A wiec: Smierc odchodzi, nie bedac pewnym, czy Susan go naprawde kocha i czy pokochalaby go, wiedzac (a nie tylko przypuszczajac), kim jest (tutaj warto przypomniec, ze Susan nie chciala, zeby on jej wyjasnil i mowila ze sie boi). A potem Smierc widzi, jak ona po jakims czasie przypuscmy schodzi sie z tym z kawiarni. Ja bym na miejscu Smierci po prostu zwatpila w jej milosc. Dla mnie nie ma w tym niczego pieknego

ocenił(a) film na 8
Sheilad

Nawet jeśli na chwilę zwątpiła, to ojciec Susan wyraźnie powiedział, że Joe dał jej wszystko to, czego dla niej pragnął.
Śmierć przeżyła wspaniałe, "ludzkie" chwile i musiała tak czy inaczej wracać. Z Susan lub bez.
I jednak miłość do niej wygrała, nie egoizm.

ocenił(a) film na 7
Deton

Daj spokój, jeśli ojciec Susan tak powiedział, to nie znaczy, że tak uważa Susan :P Śmierć miał to usłyszeć od niej (a usłyszał, że się go boi). Poza tym wcześniej, jak ojciec był zdenerwowany na Śmierć, mówił, że ta ich miłość to tylko kontynuacja sytuacji w kawiarni, więc teraz, gdy Śmierć postanowił zostawić jego córkę w śmiecie żywych, ojciec mógł z wdzięczności go po prostu pocieszać. A nawet gdyby faktycznie tak uważał, nie umie przecież czytać w myślach Susan.

"Chwila zwątpienia". Znowu ładnie ujęte ;p Ale to była chyba jedyna chwila, w której Susan się czegoś zaczęła domyślać, tak się przynajmniej zdawało. Kluczowy moment właściwie, moment pożegnania, rozrachunku. Jedyny moment, w którym mogła pokazać, że go kocha bez względu na to, kim jest.

"Śmierć przeżyła wspaniałe, "ludzkie" chwile i musiała tak czy inaczej wracać. Z Susan lub bez. I jednak miłość do niej wygrała, nie egoizm." Ok, Śmierć kochał Susan i fajnie mu z nią było, w pewnym sensie poświęcił swoje szczęście dla jej dobra, to wiemy ;p Pytanie brzmi, czy z wzajemnością.

Deton

Poza tym śmierci nigdzie sie nie spieszylo . Byla od milionow lat to poczeka te 60 lat i ja zabierze w zaswiaty. Zwracajac zycie facetowi z kawiarni dal im szanse na szczescie na ziemi. Nalezalo sie to zwlaszcza facetowi bo byl przeslodki i kochany, facet marzenie o czym clere wiedziala tylko byla za sztywna by do niego pobiec a nie tylko sie ogladac na ulicy. Inny temat akrorka beznadziejnie zagrala, mogli obsadzic angeline ;)

ocenił(a) film na 7
Sheilad

Szczerze mówiąc mi ta końcówka też zepsuła film. Na początku po tym jak Susan spotkała faceta w kawiarni, byłam odrobinę zawiedziona gdy jego ciało przejęła śmierć. Jednak z czasem zauroczyło mnie uczucie między Susan i Śmiercią. Byłam wręcz zachwycona tym jak on uczył się co to znaczy być człowiekiem i kochać kogoś. I kiedy już rozpływałam się przy zakończeniu okazuje się, że chłopak z kawiarni powrócił a Susan wcale nie przeszkadza. No i kolejny zawód. Film rozczarował mnie dwa razy na początku i na końcu, moim zdaniem film byłby o niebo lepszy gdyby Susan nie spotkała tego chłopaka w kawiarni, tylko poznała i zakochała się w Śmierci, nawet gdyby nie było happy endu dla mnie byłoby to lepsze. Bo tak jak napisał ktoś wcześniej, ta sytuacja zabiła cały romantyzm.

Jednak w głowie kołacze mi się jeszcze jedna myśl, może trochę na siłę i na poprawę humoru w każdym razie może akurat komuś pomoże to w rozwikłaniu zakończenia. Mogło być tak, że Śmierć wchodząc do ciała mężczyzny z kawiarni przejęła cechy ludzkie takie jak uczucia i pragnienia, których wcześniej jako byt niematerialny nie posiadała oraz przejęła cechy charakteru, sposób bycia i upodobania faceta w którego ciało się wtopiła. To by tłumaczyło dlaczego zarówno Śmierć jak i mężczyzna z kawiarni zakochali się w Susan. Tak naprawdę to nie Śmierć kochała tylko ten facet w którego ciele była. Czyli można powiedzieć że Śmierć będąc w ciele tego mężczyzny stałą się z nim jednością. Rozumując w ten sposób Śmierć po opuszczeniu ludzkiego ciała również przestała kochać. Może i trochę bez sensu by to wszystko było, ale z której strony by nie podejść to trudno zrozumieć co chcieli nam przekazać twórcy. W każdym razie film był dobry, nie żałuję że obejrzałam.

ocenił(a) film na 7
Sarsas

Wow. Totalnie o tym nie pomyslalam, to by bylo nawet w porzadku. Twoja interpretacja uplyca troche moja ulubiona postac (Smierc), ale przynajmniej to oznaczaloby, ze happy end dotyczyl wszystkich, a nie tylko Susan ( ktorej i tak nie lubie za jej zachowanie na koncu). W takim razie Smierci moze nie zabolaloby, ze Susan nie przeszkadza jego znikniecie, bo juz by jej nie kochal, a mimo wszystko przezylby cos pieknego, zobaczyl, jak to jest. Na pewno fajniejsze od tego, jak ja widzialam wczesniej zakonczenie ;)

ocenił(a) film na 7
Sheilad

Zgodzę się z Tobą, bo jeśli przyjmiemy moją wersję zakończenia to spłyca postać Śmierci (na marginesie to też moja ulubiona postać) i sam film , bo to co było najbardziej poruszające i intrygujące w tym filmie to właśnie myśl że Śmierć nabrała ludzkich uczuć. Ale z drugiej strony co to za śmierć z uczuciami.
Ja bym była jednak za tym że Śmierć podczas pobytu w ludzkim ciele czuła to co człowiek, po opuszczeniu ciała zostały jej wspomnienia i doświadczenia ale uczucia jako takie zniknęły.
Ale nadal zostaje nam ta nieszczęsna Susan. Jak wytłumaczyć jej zachowanie? Można przyjąć to tak że zakochała się w mężczyźnie w kawiarni, kiedy śmierć stopiła się z tym mężczyzną stała się z nim jednością czyli przejęła część jego cech. Spragniona miłości Susan wiedziała że ma do czynienia z inna osobowością jednak podobieństwa między facetem z kawiarni a Śmiercią sprawiły że uległa pokusie. Tak naprawdę nie wiedziała niczego o Śmierci wiec wmówiła sobie że to jednak ten facet z kawiarni, o czym świadczyłaby ta scena w której na przyjęciu tańczy ze Śmiercią i wspomina scenę z kawiarni. Idąc dalej, Susan pokochała w Śmierci namiastkę człowieka z kawiarni, a Śmierć pokochała Susan bo miała w sobie namiastkę tego człowieka. Zresztą to nawet chciał przekazać Śmierci ojciec Susan. Może i wszystko by się zgadzało, tylko dlaczego czuje się źle z myślą że tak to wyglądało? Dlatego iż z mojego rozumowania wynika,, że tak naprawdę to nie Śmierć kochała i była kochana, tylko ten facet z początku filmu -,- Wedy film całkowicie traci dla mnie na znaczeniu.
Może trochę za bardzo kombinujemy, a może to twórcy przekombinowali chcąc zrobić to szczęśliwe zakończenie.

ocenił(a) film na 7
Sarsas

Właśnie nie wiadomo, czy Śmierć naprawdę miał jakieś uczucia i to jest dobry motyw tego filmu, taki tajemniczy, ciekawy. Co by było, gdyby śmierć była postacią, tak jak jest przedstawiana na obrazach itd.? Czy to byłby koniecznie ktoś zimny, bezwzględny,upiorny? Tutaj zostaje przedstawiona postać, która chce poznać, jak to jest być człowiekiem. Gdyby Śmierć nie miał uczuć, to chyba by nie chciał tego zrobić, prawda? Coś musiało go do tego skierować. Ciekawość, nuda, coś w tym rodzaju.

To wszystko staje się już za skomplikowane, na temat tego filmu można snuć od groma domysłów i teorii :P Za dużo niewiadomych. Tak naprawdę przez cały film mamy pokazaną rozwijającą się ich miłość, a nie wiemy, czy jest prawdziwa z którejkolwiek ze stron. Można wątpić w miłość Śmierci, bo to dziwne, że pokochał akurat tą samą kobietę, co właściciel ciała. Można wątpić w miłość Susan, bo nie wiadomo, czy w pełni rozumiała, że ma do czynienia z inną osobą, a po tym, jak wydaje się, że zrozumiała, nie wiemy, co o tym myśli. Masakra...

ocenił(a) film na 7
Sheilad

Zgadzam się. W każdym razie film odkrywczy, pokazał Śmierć zupełnie z innej strony i to mi się podoba. Pomijając niedociągnięcia, warto go było obejrzeć.

ocenił(a) film na 8
Sheilad

Mi się wydaje, że śmierć pokochała akurat Susan, ponieważ była to jedyna kobieta, która podczas jego pobytu wśród żywych chciała się do niego zbliżyć (oczywiście za sprawą chłopaka z kawiarni). Właściwie to w tym filmie jest jedną z bardziej logicznych spraw - Śmierć wkracza w świat ludzi, nie zna nikogo poza swym ludzkim przewodnikiem, poznaje pierwsza kobietę która od razu na niego leci. I dalej jakoś się potoczyło ;) Przecież koleś z kawiarni był zupełnie inny, poza ciałem nie łączyło tych dwoje zupełnie nic.

Ktoś wyżej pisał, że na końcu Susan domyśla się prawdy. Ale jakiej? Że w ciele faceta tkwi Śmierć? W dosłownym sensie? Na to chyba nie wpadłby nikt nie widząc całej sytuacji z perspektywy Parrisha ;) Mogła przypuszczać że ma on jakieś rozdwojenie jaźni, może czuła że w grę wchodzą jakieś nadprzyrodzone siły, może jakiś duch kogoś innego, czy coś w tym stylu. Dlaczego miałaby pomyśleć akurat o Śmierci, skoro nie miała ku temu żadnych przesłanek?
Tu mnie zastanawia postać staruszki ze szpitala. Ona od razu poznała Śmierć. Może ze względu na swą chorobę. A może inni po prostu nie przyjmowali do świadomości co może znaczyć aura wytwarzana przez postać Śmierci.

ocenił(a) film na 7
Zajka91

Nie no, to, co opisałaś, zmniejsza romantyzm sytuacji do liczb ujemnych...

"Przecież koleś z kawiarni był zupełnie inny, poza ciałem nie łączyło tych dwoje zupełnie nic" A propo czego to jest? Bo chyba nie chodzi ci o to, że Susan nie mogła pokochać Śmierci, skoro on jest inny od faceta z kawiarni?

Owszem, wydaje mi się, że ona domyśla się prawdy chociaż częściowo, może nawet całkowicie, chociaż faktycznie ciężko na to wpaść. Susan kieruje się moim zdaniem czymś w rodzaju intuicji. Ale tak czy inaczej niezależnie od argumentów ani ja, ani ty nie wiemy, co myśli Susan. Dlatego nie napisałam, że tak jest, tylko że tak mi się wydaje

ocenił(a) film na 8
Sheilad

To co napisałam dotyczy tego co wyczytałam powyżej ;) Ktoś sugerował że chłopak i Śmierć są podobni. Zaraz znajdę... o: "Można przyjąć to tak że zakochała się w mężczyźnie w kawiarni, kiedy śmierć stopiła się z tym mężczyzną stała się z nim jednością czyli przejęła część jego cech." Wg mnie nie przejęła żadnych cech, poza wyglądem oczywiście ;)
Dla Śmierci to było coś na kształt pierwszej młodzieńczej miłości - gdy jakiś nastolatek jest adorowany przez rówieśnika po raz pierwszy, to od razu wzbudza to w nim ciekawość i rodzą się emocje.
Fakt, nie wiemy co Susan myślała, możemy jedynie zgadywać po jej reakcjach.

ocenił(a) film na 7
Zajka91

Ok, ja tylko mówię, że mi się taka wersja nie podoba ;)

Właściwie to jak tak teraz czytam to, co napisała Sarsas, to chyba źle ją zrozumiałam. Moim zdaniem również nie mają cech wspólnych, ale mogło być tak że Śmierć zakochał się w Susan w wyniku tego, że był w tym ciele. W sensie że to ciało jakby warunkowało fizyczny pociąg do Susan, jakkolwiek głupio to brzmi, ale mam nadzieję, że zrozumiesz, o co mi chodzi. Jeśli chodzi o charakter, są całkiem innymi osobami, to widać od razu

Nie, nie zgadzam się na coś tak banalnego :P Wg ciebie ktokolwiek by do niego zarywał, i tak by temu uległ czy jak?

ocenił(a) film na 8
Sheilad

Śmierć był po raz pierwszy w ciele człowieka. To trochę tak jakby ktoś się urodził od razu dorosłym ;) Wszystkie nowe doznania go fascynują (chociażby to masło orzechowe). Susan go wyraźnie adoruje przez wzgląd na jej zafascynowanie chłopakiem z kawiarni. To ona wykonuje pierwsze kroki, ona go zagaduje, pierwsza go całuje, zaciąga go do łóżka (wiem, mało romantycznie to brzmi). Jemu się to podoba, ale jest w tym trochę... bierny. Przynajmniej początkowo. To ona stawia pierwsze kroki, mam wrażenie że dopiero po scenie łóżkowej Śmierć tak naprawdę się zakochał. Wcześniej był oczarowany nową sytuacją, jednak po cudownych chwilach z Susan tak naprawdę poczuł co to miłość i zaczęło mu na niej zależeć.

ocenił(a) film na 7
Zajka91

Ale wczesniej napisalas, ze Smierc pokochal Susan, poniewaz byla to jedyna kobieta, ktora chciala sie do niego zblizyc. Teraz piszesz, ze dlatego, ze spedzil z nia cudowne chwile (czyli tak jak normalnie sie ludzi zakochuja, a nie ze dlatego, ze byla jedyna zainteresowana).

ocenił(a) film na 8
Sheilad

to jest kontynuacja tej samej myśli ;) Susan lgnęła do niego i to ona była prowodyrem wszystkich miłych chwil - na początku nie było w tym jego inicjatywy. Ale gdyby Susan zachowała dystans wobec niego lub gdyby pojawiła się inna kobieta - kto wie ;) On raczej nie był nią oczarowany "od pierwszego wejrzenia" tak jak ona w nim. i zachowywał się jak bierna marionetka, przynajmniej do czasu kiedy naprawdę się zakochał.

ocenił(a) film na 7
Zajka91

To dobrze, bo juz myslalam, ze uwazasz, ze on zakochal sie w niej dlatego, że na niego leciala (wlasciwie tak to opisalas, ale nie bede sie czepiac).
Ale do rzeczy-faktycznie, jest troche bierny. Jak ogladalam ten film, nie zwrocilam na to uwagi i chyba przypisywalam to temu, ze to dla niego mimo wszystko nowosc i generalnie jego charakterowi. Tak czy inaczej moim zdaniem nie ulega watpliwosci, ze sie zakochal, tworcy filmu to udowodnili. Za to nadal nie potrafie wyjasnic sobie zachowania Susan i tego, po co na koncu zostal wrzucony ten gosc z kwiaciarni

Zajka91

Co do postaci staruszki... Moja prababcia znala np termin swojej smierci...byla kiedys rozmowa o uroczystosci rodzinnej, ktora miala sie odbyc za pare m-cy, a ona od razu powiedziala, zeby nie brac jej pod uwage, bo ona nie dozyje tego czasu. Wszyscy wowczas potraktowali to jako takie zwykle gadanie. Zmarla kilka tygodni pozniej, nie byla na nic chora i do lekarzy wcale nie chodzila....Powiedziala po prostu, z usmiechem, ze to juz jej czas, ze czeka na smierc, pozegnala sie i umarla. Chociaz minelo od tego czasu wiele lat, probowalam sobie to jakos realnie wytlumaczyc i jedyne, co mi przyszlo na mysl, to to, ze ona pochodzila z Kresow i chyba tam ludzie uprawiali swego rodzaju demonologie. Co dziwne, to ona wlasnie sni sie przed smiercia kogokolwiek z naszej rodziny. To sie zdarzylo juz kilka razy, wlacznie z tym, ze przysnila sie osobie, ktora miala 2 lata, kiedy prababcia zmarla i nie mogla jej pamietac.

ocenił(a) film na 7
Sarsas

A no i oczywiscie zgadzam sie z tb co do tworcow. Nie rozumiem co chcieli pokazac i wlasciwie to czekam, az ktos mi wytlumaczy. Tworcy powinni jakos udowodnic, ze Susan faktycznie kochala Smierc, a zakonczenie sprawia, ze wrecz sie w to watpi, to chyba nie tak mialo byc

Sheilad

Susan nie zakochala sie w >smierci< jako takiej. Po pierwszej rozmowie z ojcem, kiedy wspomnial o tym gromie itd., ona poczula w kawiarni >cos< wobec nieznajomego mezczyzny. Nie oznaczalo to, ze sie zakochala, lub, ze sie zakocha w przyszlosci. Dla niej (i roli, jaka grala) istotny byl fakt, ze poczula cos, czego nie czula bedac z dotychczasowym mezczyzna. Dlatego kilkukrotnie w scenie kiedy sie rozstali, kazde z nich obrocilo sie kilka razy. Dlatego tez, pozniej ona tlumaczy sie, ze wlasnie poczula ta namietnosc, ktorej zyczyl jej ojciec.

Oczywiscie, ze smierc jako osoba, nie posiadala ani uczuc, ani ludzkich doswiadczen ani nawet nie do konca wiedziala jak to jest byc czlowiekiem itd. Swiadcza o tym reakcje "smierci" na pytania, sytuacje. Smierc zawsze byla obecna wsrod ludzi, ale nigdy nikt jej nie widzial doslownie. Kiedy przyjela ludzka postac nagle okazalo sie, ze dopoki ludzie nie wiedza kim jest, moga ja zaakceptowac i nie tylko. To w pewnym sensie zmienia plany "smierci", zwlaszcza wobec Susan.

Reakcja Susan w koncowej scenie jest poprawna, chocby dlatego, ze ona zdaje sobie sprawe, ze to jednoczesnie jest i nie jest ta sama osoba, ale dla niej, jest to ta osoba, ktora zwrocila jej uwage w kawiarni, czyli wobec ktorej, poczula to "cos", o czym wspomnialem na poczatku.

Scenariusz nawet jesli ma jakies bledy czy niedociagniecia, w tej kwestii jest nawet bardzo konsekwentny. To, ze Ty nie zrozumialas zalozenia scenarzystow, lub wydaje Ci sie bledne, nie znaczy, ze tak jest.

ocenił(a) film na 7
OkweL

Skąd wiesz, że Śmierć nie ma uczuć? Wydaje mi się, że ten film właśnie próbuje pokazać, że jednak ma, na tym polega jego niezwykłość

"To w pewnym sensie zmienia plany "smierci", zwlaszcza wobec Susan" Śmierć miał wcześniej wobec Susan jakieś plany? Jakie niby?

"Reakcja Susan w koncowej scenie jest poprawna, chocby dlatego, ze ona zdaje sobie sprawe, ze to jednoczesnie jest i nie jest ta sama osoba, ale dla niej, jest to ta osoba, ktora zwrocila jej uwage w kawiarni, czyli wobec ktorej, poczula to "cos", o czym wspomnialem na poczatku."
Co ty w ogóle piszesz? To nie jest ta sama osoba. Widać między nimi wyraźną różnicę, Śmierć i gościu z kawiarni zachowują się zdecydowanie inaczej, mają inny temperament, inne cechy charakteru, łączy ich tylko miłość do Susan i (przez kilka dni) wygląd

" To, ze Ty nie zrozumialas zalozenia scenarzystow, lub wydaje Ci sie bledne, nie znaczy, ze tak jest."
Oczywiście, że to nie znaczy, że tak jest. To tylko moje zdanie i próbuję o tym dyskutować. Po to założyłam ten temat, żeby ktoś (np. jakiś wielki fan zakończenia) przekonał mnie, że końcówka wcale nie jest tak beznadziejna, za jaką ja ją uważam. Na razie się nie udało nikomu, ale chcę zmienić zdanie na ten temat, naprawdę. Chcę, żeby jakaś osoba zbiła moje tezy i wyjaśniła mi, co twórcy filmu chcieli pokazać w tym nieszczęsnym zakończeniu ;)

Sheilad

"Skąd wiesz, że Śmierć nie ma uczuć"
Bo to nie jest ani czlowiek ani jakakolwiek istota. Smierc to byt, pewien stan. Skoro nie ma ciala i nie czuje to chyba jest to logiczne stwierdzenie?

"Śmierć miał wcześniej wobec Susan jakieś plany?"
Sam przeciez mowil do jej ojca, ze ja zabiera. Dopiero pod wplywem jego "kazania" i rozmowy z nia sama, zmienia zdanie.

To wytlumacz, CO spowodowalo, ze Susan:
- zgodzila sie na jeszcze jedna kawe?
- kontynuowala rozmowe, usmiechala sie i ogolnie mowiac zaczela delikatnie flirtowac?
- przypomniala sobie slowa ojca z wczesniejszej rozmowy o tym "gromie z nieba" i po wyjsciu z kawiarni sie obracala, jakby z nadzieja, ze i on sie obroci w tej samej chwili?

Nie wiemy jak sie zachowuje ktos, kto ginie kilka chwil po pozegnaniu a nastepnie pojawia sie ponownie na ledwie kilka minut rozmowy. Wiemy natomiast, ze to ON sie jej spodobal. Ty patrzysz na smierc jak kolejnego typowego faceta i jedyne co widzisz to wspolne cialo (co w tym wypadku po prostu znacznie ulatwilo rozwiniecie romansu). Ja patrze na smierc jako cos innego, a na pewno nie osobe. Stad tez wniosek o braku uczuc, az do momentu kiedy ma odejsc i widac, ze nagle cos sie pojawia. Cos czego nie moze i nie potrafi opisac. Zreszta sam o sobie nie mowi praktycznie nic, nawet Susan stwierdza, ze go nie zna, nic o nim nie wie a mimo wszystko... To jest wlasnie to cos co pojawilo sie po jej rozstaniu w kawiarni. Nie wiem czy to ciekawosc, zaintrygowanie, milosc od pierwszego wejrzenia czy po prostu chec zmian (bo zdala sobie sprawe z tego jak "statyczne" jest zycie z Dru).

Ja nie jestem ani fanem zakonczenia, ani fanem poczatku. Film obejrzalem i spodobal mi sie. Nie tylko inaczej do niego podszedlem ale tez inaczej odebralem calosc, stad tez mam inne zdanie. I o ile rozumiem, ze starasz sie dyskutowac o tyle uwazam, ze za bardzo splycasz wszystko do "byc (czlowiekiem) albo nie byc" w przypadku smierci. Nie potrafie bardziej tego wytlumaczyc, po prostu wg mnie ta ludzka postac ma tylko ulatwic zrozumienie tej "przenosni". Rownie dobrze, moglby to byc krolik albo rybka. Czlowiek jest po prostu latwiejszy do porownania z tymi "prawdziwymi" ludzmi.

ocenił(a) film na 7
OkweL

Nie, nie w świecie przedstawionym. Piszę Śmierć z dużej litery, bo mam na myśli postać. Widzisz różnicę między światem w filmie a światem rzeczywistym? Raczej tak. Chyba że wierzysz, że śmierć może posiąść czyjeś ciało, to przepraszam. Skopiuję to, co napisałam do Sarsas, bo to się odnosi do tematu uczuć Śmierci : "Tutaj zostaje przedstawiona postać, która chce poznać, jak to jest być człowiekiem. Gdyby Śmierć nie miał uczuć, to chyba by nie chciał tego zrobić, prawda? Coś musiało go do tego skierować. Ciekawość, nuda, coś w tym rodzaju." To są uczucia. Śmierć w świecie przedstawionym filmu ma (moim zdaniem) uczucia i własne cechy charakteru. Nie zauważyłeś np., że czuje wyższość wobec śmiertelników? Że pomógł ojcu Susan, mimo że wcale nie musiał? Że się waha i zastanawia nad tym, co ma zrobić? Ktoś bez uczuć by tylko zimno rachował, co się bardziej opłaca, a on był rozerwany między dobrem Susan a swoim dobrem. No i na końcu jeszcze wielce prawdopodobnie zakochał się w Susan, to nie jest uczucie?

No dobra, teraz rozumiem. Wcześniej zabrzmiało mi to tak, jakby on przed przybraniem ciała miał jakieś plany wobec Susan, więc się zdziwiłam.

Nie rozumiem, o co ci chodzi. Gdzie napisałam, że Susan się facet z kawiarni nie podobał? Przecież nawet w treści tematu napisałam, że "Przez cały film postrzegałam to tak, że była zauroczona tym z kawiarni, ale to w Śmierci się
zakochała. "

"Ty patrzysz na smierc jak kolejnego typowego faceta i jedyne co widzisz to wspolne cialo" Znowu nie rozumiem, o czym mówisz, mimo że niby mówisz o tym, co ja twoim zdaniem myślę ;) Swoją drogą ciekawe, co dla cb oznacza "typowy facet"

"To jest wlasnie to cos co pojawilo sie po jej rozstaniu w kawiarni. " O co ci chodzi? Że ona poczuła na samym końcu do Śmierci to samo co do faceta z kawiarni? Czyli jesteś za tym, że zakochała się w nich obu?

Ok, szanuję twoje zdanie, ale chcę je też zrozumieć, a coś słabo mi idzie, szczerze mówiąc ;P Ta konkretna dyskusja nie opiera się na samej postaci Śmierci i tego, jak bardzo Śmierć staje się ludzka, stąd mało moich wypowiedzi na ten temat i nie wiem, skąd twoje wnioski, że spłycam. Tak czy inaczej w tej dyskusji bardziej obchodzi mnie to, co czuła Susan i po co ten gość z kawiarni był w końcówce potrzebny twórcom. Jakiej przenośni?


ocenił(a) film na 8
Sheilad

Nie powiedziałabym, że jej to nie przeszkadzało - nic takiego nie zrobiła, nie pocałowała go przecież ani nic. Była raczej zdezorientowana i spytała się go: "Co teraz?", na co on odparł: "to się samo okaże". Cieszyła się, że Joe wrócił.
W sumie bardziej dziwi mnie zachowanie Joe, który łatwo poradził sobie z faktem zaniku pamięci i tym, że nagle znalazł się w zupełnie innym miejscu i czasie :P

ocenił(a) film na 7
Pattson

To było oczywiste, że nie rzuci się nagle na niego, gdy poszedł za jakieś wzgórze z jej ojcem, a wrócił bez. A gdy juz ogarnęła, że to nie jest ten Joe, w żaden sposób nie pokazała, że jej ta sytuacja nie odpowiada, przyjęła to ze spokojem. Takie "no spoko, zniknął jeden facet, smutno, ale pojawił się ten poprzedni, więc nie ma co narzekać, zastąpmy tamtego tym". W ten sposob widz nie wie, czy ona w ogóle kochała Śmierć, czy to nie była jakaś pomyłka z jej strony, czy może jest jeszcze inaczej- że jej obojętnie, kto jest w tym ciele.

ocenił(a) film na 10
Sheilad

Zakończenie filmu- zagadka. Ciekawe co chciał przekazać M.Brest (reżyser). Jeżeli ma to być sens życia ,czyli miłość ( o czym mówił Parrish w samolocie do córki ), to zakończenie z powrotem chłopaka z kawiarni , ma się do tego nijak-bez sensu.Chłopak z kawiarni,a Śmierć to zupełnie odmienne oblicza. Pierwszy z nich doświadczony, wie czego chce i tak też prezentuje się przed Susan. Drugi to biała , niczym niezapisana karta.Pierwszy z nich zauroczył Susan, tym co mówił o życiu i jak widzi swój związek z kobietą swojego życia. Można by przyjąć , że może być wiarygodny w tym co opowiada. Drugi Joe-Śmierć dopiero poznaje wszelkie aspekty życia , uczy się , doświadcza wszelkich uczuć , w tym miłości do Susan - która go zniewala. Susan odwzajemnia to uczucie, pomimo tego, że widzi różnicę między wesołym, uwodzicielskim chłopakiem z kawiarni, a obecnym tu elokwentnym, zabójczo nieśmiałym i tajemniczym facetem.To właśnie Joe poznała bliżej. Jak sama mówi "w końcu cię zbadałam". Zakochała się Śmierci , nie wiedząc kim jest Joe. Może to właśnie o to chodzi , że w prawdziwym uczuciu miłości nie ważne jest kim się jest, lecz jakim się jest.
Z kolei w zakończeniu , po powrocie Joe zza mostu , po tym jak chłopak nie pamięta co się z nim działo , ale mówi o kawiarni, to Susan wcale nie wydaje się być zadowolona z tego , że to on tu jest. Raczej dobrze to widać po jej zachowaniu. Odwraca od niego głowę , szuka czegoś wzrokiem za mostem , a nawet widać smutek i jakby rozczarowanie w jej oczach. Mówi o ojcu ,że szkoda , że go nie pozna. Chłopak raczej na chłodno do tego podchodzi , o nic nie pyta , jakby wiedział dlaczego nie pozna(tak to wygląda). Ja raczej zapytałabym o powód , skoro ktoś ni z gruszki , ni z pietruszki , jeszcze w takiej balowej scenerii mówi mi ze łzami w oczach o czymś co jest dla niego tak bardzo ważne , i dlaczego robi to właśnie teraz. ( mam na myśli imprezę-bal,fajerwerki przeciwstawne dramatycznemu wręcz stwierdzeniu). Zachowanie Joe też jest co najmniej dziwne. Od zaniku pamięci ( to raczej powinna być trauma ) lekko przechodzi do wspomnień o kawiarni, o tym, że Susan wygląda pięknie i jest bal , że coś się stało z jej ojcem (nie ważne co ) i zobaczymy co będzie dalej. To takie frywolne . Tak mógł zachowywać się Joe, bo o wszystkim wiedział, ale nie chłopak z kawiarni.
Zakończenie filmu , interpretacja zależy chyba od potrzeb "duchowych" każdego widza. Tak mi się wydaje.

ocenił(a) film na 7
marzanna29

Jej smutek mogl byc zwiazany ze strata ojca. Susan nie dowiaduje sie, kim jest Smierc, wiec nie wiemy, czy by go zaakceptowala. Nie wiemy nic o milosci Susan, o tym, czy wczesniej zrozumiala, ze nie ma do czynienia z ta sama osoba, czy zrozumiala to dopiero na koncu, przy rozmowie ze Smiercia. W zwiazku z tym mam taka mala pretensje do tworcow, ze nie pokazali, czy Susan naprawde go kochala. Wydaje sie ze wlasnie na tej milosci opierala sie wiekoszosc filmu, a tworcy sprawiaja, ze pod koniec, przy powrocie faceta z kawiarni, mam ogromne watpliwosci, czy ta milosc byla w ogole prawdziwa. I dlatego uwazam, ze zakonczenie jest totalnie do kitu

Co do zachowania faceta z kawiarni pod koniec- nie wiem jak ty, ale ja bez problemu ogarnelam, ze to nie Smierc, jeszcze zanim on cokolwiek powiedzial. To bylo widac, az bily w oczy jego gesty, postawa ciala, wszystko. Nie wierze, ze to byla Smierc. Moim zdaniem to nadinterpretacja

Sheilad

Mnie się wydaje, że ona na końcu po prostu zrozumiała, że ma do czynienia z inną osobą. Wcale nie jest powiedziane - że się zakochała w chłopaku z kawiarni - na pewno ją zauroczył. Zakochała się w Śmierci. Na końcu po prostu dostosowuje się do sytuacji. A czy chłopak z kawiarni okaże się jej miłością - to czas pokaże. Przecież nie rzuca mu się na szyję, ani nie idzie do łóżka.
Osobiście myślę jednak - że cały czas podświadomie miała tego chłopaka z kawiarni w głowie. Jego przemiana w Śmierci ją zafascynowała. Każda kobieta lubi tajemniczych facetów, których w sumie musi poprowadzić przez życie. Jednak zauważcie, że ona przez cały czas była niespokojna - nie wiedziała co się dzieje. A na końcu tak jakby nabrała spokoju bo zrozumiała ze Chlopak z Kawiarni się nią zaopiekuje - pamiętacie co jej powiedział przy kawie.
Uważam, że zakończenie jest rewelacyjne. Gdyż Śmierć pokazuje swoje ludzkie oblicze - nie jest też powiedziane czy kiedyś nie bedzie przenikać do ciała chlopaka z kawiarni, by chociaż dotknąć swojej ukochanej...

ocenił(a) film na 7
ekapuscinska

Muszę przyznać, że twoje "wydaje mi się" bardziej mi pasuje od "osobiście myślę" :P
Tak czy inaczej nadal nie wiem, czyja historia miłosna została tu ukazana. Susan&Śmierć czy Susan&facet z kawiarni? Jeżeli ta pierwsza, to dlaczego twórcy zburzyli ją, ożywiając na końcu tamtego faceta, jeżeli druga- to po co pokazali romans Susan ze Śmiercią? A może to nie była ani taka, ani taka historia miłosna? Bez sensu. Dlatego uważam, że zakończenie jest złe. Nie czepiałabym się, gdyby tam wątek miłosny był drugoplanowy i mało istotny, no ale w tej sytuacji naprawdę nie rozumiem, o co chodzi. Skoro podjąłeś dyskusję, to możesz mi wyjaśnić, co twoim zdaniem chcieli pokazać twórcy tym bezsensownym wskrzeszeniem ;)

ocenił(a) film na 7
Sheilad

*podjęłaś

Sheilad

Przecież nie mogli pozwolić na to by straciła i ojca i kochanka :)

ocenił(a) film na 7
ekapuscinska

No to Śmierć mogłaby zostać :P

ocenił(a) film na 8
Sheilad

odpowiedź 3.
Na pewno nie tyle samo. Śmierć kochała - w Joe się zauroczyła. Dziwi mnie tylko że tak szybko uporała się z utratą bliskiej osoby ( chodzi mi o śmierć) a zabrała się za osobę, którą nie kochała - a była w niej zauroczona.

BTW. Czy tylko dla mnie Claire jest jedną z najpiękniejszych kobiet na świecie?

ocenił(a) film na 7
kostek5255

Nie tylko dla Ciebie (mimo, że jestem kobietą i moje słowa mogą brzmieć dziwnie) :).




Ps.: Naturalnie Brad Pitt też jest cudowny w tym filmie i tak mnie zaczarował, że chyba nie usnę! :D

ocenił(a) film na 9
kostek5255

Ja też sądzę, że Śmierć była jej prawdziwą miłością, ale nie płakała po niej, bo rozumiała, że tak po prostu musi być, jest Śmiercią i nie jest jej dane być w związku z człowiekiem, ale przeżyła z nim coś niesamowitego i niezapomnianego dla nich obojga. Koleś z kawiarni, był dla niej po prostu miłym facetem, na którego warto zwrócić uwagę, bo coś sobą reprezentuje, bo jest ciekawym człowiekiem, a czy stanie się dla niej kimś równie ważnym co Śmierć - nie wiadomo, twórcy na szczęście tego nie pokazali ;)

ocenił(a) film na 7
kostek5255

Mam nadzieje, ze wlasnie tak to wygladalo, ale to nie zmienia tego, ze tworcy niestety sie nie popisali pozostawiajac tak wielkie niedopowiedzenie w tak waznej kwestii. Tak naprawde to wyglada tak, jakby ona wcale Smierci nie kochala i np. moja kolezanka, ktora tez ogladala ten film, tak to zrozumiala. Wg mnie zakonczenie jest totalnym zniszczeniem filmu. Jedyny argument na to, dlaczego tworcy sobie tak postanowili to zakonczyc, otrzymalam od ekapuscinskiej: ze byloby zbyt smutno

Sheilad

to JOE ŚMIERĆ do niej przyszedł w ostatniej scenie, na co wskazuje dialog ostatniej sceny:

Ona wbiega po schodach do niego z usmiechem na twarzy.
ONA: "Wróciłeś" (tu wiemy, że chodzi jej o Śmierć, kocha go i już wiedząć że jest śmiercią zapytała go czy on ją też kocha, scena przytulańska na imprezie)
JOE: "Ano tak"
ONA: "A gdzie byłeś?"
JOE: "wszystko jest jakieś mgliste ale...chyba tego nie rozgryze...ale... wróciłem" (prezecież po minie Brada widać że to marna improwizacja w wykonaniu Śmierci)
ONA: (mocno zawiedziona) "i już?"
JOE:"co jeszcze mam dodać, fajne przyjęcie"
ONA: (totalnie zawiedziona) "naprawdę tak uważasz?"
JOE: (on już widzi jej smutek) "ślicznie wyglądasz, kiedy zniknęłaś za rogiem byłem pewien, że już cie nie zobacze. (tu zbliżenie na jej MINĘ, szczyt smutku i rozczarowania- że to jednak ten gość z kawiarni)
JOE: (widzi jej minę) "dobrze się czujesz"?
ONA: (łzy w oczach, smutna twarz) "CHŁOPAK Z KAWIARNI?" -KLUCZOWE ZDANIE i kluczowy jej wyraz twarzy
JOE:(nadal kamera na jej smutnej buzi, kolejna KLUCZOWA mina jak ona patrzy gdzieś za jego plecy, w ogóle on jej nie interesuje to widać jak na dłoni) "tak, powiedziałas ze aż cię przeraziłem, a potem dodałaś, wybacz, że to mówię ale nie mogłem tego zapomnieć...."
ONA: (smutna, w ogóle na niego nie patrząc) "czego?"
ON: (tu znowu WYRAZ TWARZY BRADA jest KLUCZEM): "że ci się podobam."
ONA: nie
ON: nie?
ONA: "powiedziałam, że za bardzo mi się podobasz"
ON i ONA wymieniają uśmiechy i odtąd już z górki:
ONA: "niewiele o sobie wiemy" (cały czas mówiła to śmierci)
ON: "ale mamy czas" (ciekawe czemu;))
ONA: (już radość na twarzy) "szkoda, że nie poznasz mojego taty"
ON: "ja też załuje"
ONA: "i co teraz?"
ON: (przewracanie oczami, ewidentnie przypomina sobie co ona mu odpowiedziala czyli "to się okaże"
ONA (aż się śmieje do siebie, tez ma spojrzenie w bok jakby sobie przypominała tą scene i kiwa glową usmiechając się:) )

moim zdaniem wystarczy przyjrzeć się mimice aktorów ostatniej sceny żeby odczytac ją prawidłowo. widać jak na dłoni jej smutek i rozczarowanie gdy on udaje Zombie, oraz radość od momentu kiedy ona orientuje się, że to jednak Śmierć. Przypominam że Śmierć potrafił na spontanie skłamać tak jak z tym urzędnikiem skarbowym :)

Dodam jeszcze, że ona poznala na imprezie prawdę o nim i nadal go kochała. tym samym ich miłość była kompletna i akceptowalna, można powiedzieć że prawdziwa, tak jak oczekiwał od Joe jej ojciec.

ocenił(a) film na 7
jem_pomarancze

Wszystko pięknie, ale mam jedno zastrzeżenie. Skoro Susan wiedziała, że to Joe, a nie chłopak z kawiarni, to czemu powiedziała "Szkoda, że nie poznasz mojego taty?". Przecież właśnie Śmierć znała bardzo dobrze ojca Susan.

abc2343

no tak, to jedyne co faktycznie zgrzyta w tym dialogu, przyznaje, że kazdy interpretuje ostatnia scene przez pryzmat własnych uczuć :) dla mnie to jest tak, że ona tym zdaniem po prostu wyraża to, że przykro jej, że ojca już z nimi nie ma, że Joe musiał go zabrać. U Joe również czuc smutek w odpowiedzi bo też żałuje że Hopkinsa już nie z nimi ma. Nie wyobrażam sobie natomiast, że Bradem jest tu koleś z kawiarni. Przecież on nie miałby zielonego pojęcia o ojcu, nie wie, że nie żyje i udzieliłby tak rozczulającej odpowiedzi? w tej odpowiedzi ja odczuwam to tak, że ona wie i Śmierć wie co się wydarzyło i stąd to zdanie.

jem_pomarancze

tym samym być może ona wręcz upewnia się po raz kolejny, że to Śmierć, a nie koleś z kawiarni, ponieważ widać, że ON wie o co chodzi, co się stało, że ojciec nie żyje, a jej jest przykro. Chłopak z kawiarni by tak nie zareagował, nie odpowiedział bo nie znałby kontekstu, nie wiedział, że nie żyje więc dlaczego niby miałby nie poznać ojca? odpowiedziałby takim wzrokiem spaniela "me too...... me too..."? nie sądzę. Ale to po prostu moja interpretacja,traktuję to jako dobre zakończenie, a nie że bohaterka to łajza której obojętne to czy Brad to koleś z kawiarni czy Joe. Więc widzę, to zakończenie własnie tak, że to Joe :)

ocenił(a) film na 7
jem_pomarancze

Tuż po seansie byłam pewna, że to jest chłopak z kawiarni. I bardzo mi się to nie podobało, byłam bardzo rozczarowana takim zakończeniem. Przez 3 godziny oglądałam piękny film o miłości. A tu się okazuje, że Susan było wszystko jedno, bo chwilę po straceniu ukochanego i ojca, idzie za rączkę z facetem, z którym spotkała się tylko raz. "Zakochała się" tylko w opakowaniu. Film traci cały sens i urok, jeśli uznać, że w końcówce był chłopak z kawiarni. Na szczęście znalazłam tutaj taką interpretację, że to był jednak Joe-śmierć. Co prawda nasuwają się tu pewne wątpliwości. Chociażby właśnie z tym "Szkoda, że nie poznałeś mojego ojca". Susan powiedziała to ze łzami w oczach i myślę, że większość właśnie zareagowałaby tak jak Joe. W sensie że, zamiast pytać co się stało, rozdrapywać ranę, raczej pogłaskać po ramieniu i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. I druga wątpliwość- skąd Joe wiedziałby jak przebiegała rozmowa w kawiarni, wcześniej jej nie pamiętał. Ale z drugiej strony -"I co teraz?" -"Zobaczymy." ewidentnie wskazuje na to, że jest to Joe-śmierć. Tak samo cała gra aktorska (emocje, gesty, słowa niewypowiedziane na głos, a jednak słyszalne). No i też to, że Śmierć nie raz mówiła, że nie może nikogo wskrzesić ani nic- nie może ingerować. Ale z kolei rozmowa Susan i Joe w czasie przyjęcia- Joe mówi, że "l obiecuję ci, że zawsze będziesz miała to, co znalazłaś wtedy w kawiarni." czyli można wnioskować, że chłopak z kawiarni wróci do życia.
Tak naprawdę, to jedna i druga interpretacja końcówki jest trochę naciągana. ;) Możliwe, że nie ma jednej prawdziwej jak w przypadku "Incepcji" (jak już ktoś wcześniej o tym wspominał).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones