Świetny pomysł - śmierć, która istnieje na świecie od eonów lat nagle wybiera Hopkinsa na duchowego guru i jego córkę na przewodniczkę po świecie erotyki. Bo wcześniej nie miał biedulek okazji. Gdyby głupota umiała fruwać - pizgałaby jak gołębica w przestworzach. Hollywood wie jak robić kasę a publika łyka jak pelikan każdą głupotę. Dla mnie cała ta opowieść to bezmiar New-agowskiego bełkotu bez treści. Zero prawdy , same pocztówkowe wyobrażenia o rzeczach ostatecznych i nienazwanych. Pewnie Hopkins poszedł sobie pod rękę ze śmiercią do Bozi, spotkał tam zmarłą żonkę i żyli wiecznie i szczęśliwie. Aha, i jeszcze poczekają parę latek na curónie i wnusie i będą tam sobie robić pikniki na niebieskich pastwiskach. Bełkot, bełkot, bełkot i glątwa. Oskar za ogłupienie ludzi